Przez Charlesa Eisensteina

[Ten artykuł jest objęty licencją Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0 Niemcy. Może być rozpowszechniany i powielany zgodnie z warunkami licencji.]

Ktoś przesłał mi film 19 stycznia [2021 r.], w którym gospodarz, powołując się na nieujawnione źródło z frakcji White Hat Power, powiedział, że są gotowe ostateczne plany doprowadzenia głębokiego stanu przestępczego do upadku za każdym razem. Inauguracja Joe Bidena nie odbędzie się. Kłamstwa i zbrodnie szatańskiej elity handlującej ludźmi zostałyby ujawnione. Sprawiedliwość zwycięży, Republika zostanie przywrócona. Być może, powiedział, Deep State podejmie ostateczną próbę utrzymania się przy władzy, organizując fałszywą inaugurację, używając efektów wideo typu deepfake, aby wyglądało na to, że sędzia główny John Roberts naprawdę staje się Joe przeklinającym Bidena. Nie daj się zwieść, powiedział. Zaufaj planowi. Donald Trump nadal będzie faktycznym prezydentem, nawet jeśli całe media głównego nurtu będą twierdzić inaczej.

Demokracja się skończyła

Nie warto poświęcać czasu na krytykę samego wideo, ponieważ jest to mało spektakularny przykład swojego gatunku. Nie sugeruję, abyś zrobił to sam - za pomocą wideo. To, co należy traktować poważnie i jest alarmujące, to fakt, że fragmentacja społeczności wiedzy na chaotyczne rzeczywistości posunęła się obecnie do takiego stopnia, że ​​duża liczba ludzi do dziś wierzy, że Donald Trump jest potajemnie prezydentem, podczas gdy Joe Biden jest Hollywood przebrany za zamieszkały Biały Dom -Studio. Jest to rozwodniona wersja znacznie bardziej rozpowszechnionego przekonania (dziesiątki milionów ludzi), że wybory zostały sfałszowane.

W funkcjonującej demokracji obie strony mogłyby debatować, czy wybory zostały sfałszowane, na podstawie dowodów z wzajemnie akceptowalnych źródeł informacji. Dziś nie ma takiego źródła. Większość mediów podzieliła się na odrębne i wzajemnie wykluczające się ekosystemy, z których każdy jest domeną frakcji politycznej, co uniemożliwia debatę. Wszystko, co pozostało, to, jak być może doświadczyłeś, pojedynek na krzyki. Bez debaty, aby osiągnąć zwycięstwo w polityce, trzeba uciekać się do innych środków: przemocy zamiast perswazji.

To jeden z powodów, dla których uważam, że demokracja się skończyła. (Czy kiedykolwiek je mieliśmy i ile ich było, to inna kwestia).

Zwycięstwo jest teraz ważniejsze niż demokracja

Załóżmy, że chciałbym przekonać skrajnie prawicowego, popierającego Trumpa czytelnika, że ​​zarzuty oszustwa wyborczego są bezpodstawne. Mógłbym cytować raporty i weryfikacje faktów w CNN, New York Times lub Wikipedii, ale żadna z nich nie jest wiarygodna dla tej osoby, która ma jakieś uzasadnienie, by zakładać, że te publikacje są stronnicze wobec Trumpa. To samo, jeśli jesteś zwolennikiem Bidena, a ja próbuję cię przekonać o masowych oszustwach wyborczych. Dowody na to można znaleźć jedynie w prawicowych publikacjach, które od razu odrzucicie jako niewiarygodne.

Pozwól, że oszczędzę trochę czasu oburzonemu czytelnikowi i sformułuję dla ciebie zjadliwą krytykę powyższego. „Charles, tworzysz fałszywe równanie, które jest szokująco nieświadome pewnych niezaprzeczalnych faktów. fakt pierwszy! fakt drugi! fakt trzeci! Oto linki. Wyrządzasz społeczeństwu niedźwiedzią przysługę, nawet biorąc pod uwagę możliwość, że druga strona jest warta wysłuchania”.

Jeśli choć jedna strona w to wierzy, nie żyjemy już w demokracji. Nie staram się traktować obu stron jednakowo. Chodzi mi o to, że żadne rozmowy nie mają miejsca i nie mogą się odbyć. Nie żyjemy już w demokracji. Demokracja zależy od pewnego poziomu zaufania obywatelskiego, od chęci decydowania o podziale władzy w drodze pokojowych, uczciwych wyborów, którym towarzyszy obiektywna prasa. Wymaga chęci do rozmowy lub przynajmniej debaty. Potrzeba znacznej większości, aby coś – sama demokracja – było ważniejsze niż zwycięstwo. W przeciwnym razie albo znajdujemy się w stanie wojny domowej, albo w przypadku dominacji jednej ze stron, w stanie autorytaryzmu i buntu.

Więc lewica staje się prawicą

W tym momencie jasne jest, która strona ma przewagę. Istnieje rodzaj poetyckiej sprawiedliwości, że prawica – która przede wszystkim udoskonaliła technologię informacyjną buntu i wojny narracyjnej – jest teraz ich ofiarą. Konserwatywni eksperci i platformy są szybko wypychane z mediów społecznościowych, sklepów z aplikacjami, a nawet z Internetu. Stwierdzenie tego w ogóle w dzisiejszym środowisku nasuwa podejrzenie, że sam jestem konserwatystą. Jestem po prostu przeciwny. Ale podobnie jak mniejszość lewicowych dziennikarzy, takich jak Matt Taibbi i Glenn Greenwald, jestem zbulwersowany usunięciem, zakazem mediów społecznościowych, cenzurą i demonizacją prawicy (w tym 75 milionów wyborców Trumpa) – co można określić jedynie jako totalną wojna informacyjna. W totalnej wojnie informacyjnej (podobnie jak w przypadku konfliktów zbrojnych) ważnym elementem taktyki jest sprawienie, by przeciwnicy wyglądali jak najgorzej. Jak możemy mieć demokrację, kiedy jesteśmy podżegani do wzajemnej nienawiści przez media, na których opieramy się, mówiąc nam, co jest prawdziwe, co jest „wiadomością” i jaki jest świat?

Dziś wydaje się, że lewica wygrywa z prawicą we własnej grze: grze cenzury, autorytaryzmu i tłumienia sprzeciwu. Ale zanim zaczniesz świętować eksmisję prawicy z mediów społecznościowych i dyskursu publicznego, proszę, zrozum nieuchronny skutek: lewica staje się prawicą. Trwa to od dłuższego czasu, o czym świadczy przytłaczająca obecność neokonserwatystów, osób z Wall Street i urzędników korporacyjnych w administracji Bidena. Partyzancka wojna informacyjna, która rozpoczęła się jako konflikt lewicowo-prawicowy, z Fox po jednej stronie i CNN i MSNBC po drugiej, szybko zamienia się w walkę między establishmentem a jego rywalami.

Wymuszona nielegalność

Kiedy Big Tech, Big Pharma i Wall Street są po tej samej stronie co wojsko, agencje wywiadowcze i większość urzędników państwowych, nie potrwa długo, zanim ci, którzy zakłócają ich program, zostaną ocenzurowani.

Glenn Greenwald dobrze to podsumowuje:

 Są okresy, kiedy represje i cenzura są bardziej skierowane przeciwko lewicy, i czasy, kiedy są bardziej skierowane przeciwko prawicy, ale nie jest to ani lewicowa, ani prawicowa taktyka. Jest to taktyka klasy rządzącej i jest stosowana przeciwko każdemu, kto jest postrzegany jako sprzeciw wobec interesów i ortodoksji klasy rządzącej, bez względu na to, gdzie znajduje się w ideologicznym spektrum.

Dla przypomnienia, nie wierzę, że Donald Trump nadal jest prezydentem, ani nie wierzę, że doszło do masowego oszustwa wyborczego. Myślę jednak również, że gdyby tak było, nie mielibyśmy żadnej gwarancji, że się dowiemy, ponieważ same mechanizmy stosowane do tłumienia dezinformacji oszustów wyborców mogłyby być również wykorzystywane do ukrywania tych informacji, gdyby były prawdziwe. Jeśli korporacyjne siły rządowe przejęły kontrolę nad prasą i naszymi środkami komunikacji (Internet), co może je powstrzymać przed stłumieniem sprzeciwu?

Jako pisarz, który w ciągu ostatnich dwudziestu lat zajmował stanowiska kontrkulturowe w wielu kwestiach, stoję przed dylematem. Dowody, które mogę wykorzystać na poparcie moich poglądów, znikają z zasobów wiedzy. Źródła, których mógłbym użyć do obalenia dominujących narracji, są nielegalne, ponieważ to one podważają dominujące narracje. Internetowi opiekunowie egzekwują tę nielegalność na różne sposoby: tłumienie algorytmiczne, stronnicze autouzupełnianie wyszukiwanych haseł, demonizowanie odmiennych kanałów, oznaczanie odmiennych poglądów jako „fałszywych”, usuwanie kont, cenzurowanie dziennikarzy obywatelskich i tak dalej.

Kultowy charakter głównego nurtu

Wynikająca z tego bańka wiedzy pozostawia przeciętnego człowieka tak samo nierealistycznego, jak ktoś, kto wierzy, że Trump nadal jest prezydentem. Kultowa natura QAnon i skrajnej prawicy jest oczywista. To, co jest mniej oczywiste (zwłaszcza dla tych, którzy się w nim znajdują), to coraz bardziej kultowy charakter głównego nurtu. Jak inaczej możemy nazwać to sektą, kiedy kontroluje informacje, karze sprzeciw, szpieguje swoich członków i kontroluje ich ruchy fizyczne, brakuje przejrzystości i odpowiedzialności w przywództwie, dyktuje swoim członkom, co powinni mówić, myśleć i czuć, zachęcając ich do denuncjowania i szpiegowania na siebie nawzajem i utrzymywanie spolaryzowanej mentalności „my kontra oni”? Z pewnością nie twierdzę, że wszystko, co mówią media głównego nurtu, środowisko akademickie i naukowcy, jest błędne. Kiedy jednak potężne interesy kontrolują informacje, mogą maskować rzeczywistość i oszukiwać opinię publiczną, by uwierzyła w absurdy.

Może to właśnie dzieje się z kulturą w ogóle. „Kultura” wywodzi się z tego samego źródła językowego co „kult”. Tworzy wspólną rzeczywistość, warunkując percepcję, porządkując myśli i kierując kreatywnością. Dzisiejsza różnica polega na tym, że siły głównego nurtu desperacko dążą do utrzymania rzeczywistości, która nie pasuje już do świadomości społeczeństwa, które szybko wychodzi z epoki separacji. Rozpowszechnianie się kultów i teorii spiskowych odzwierciedla coraz bardziej szalony absurd oficjalnej rzeczywistości oraz kłamstwa i propagandę, które ją utrwalają.

Innymi słowy, szaleństwo, jakim była prezydentura Trumpa, nie było odchyleniem od tendencji do coraz większego rozsądku. Nie była przeszkodą na drodze od średniowiecznych przesądów i barbarzyństwa do racjonalnego, naukowego społeczeństwa. Czerpała swoją siłę z narastających turbulencji kulturowych, tak jak rzeka generuje coraz gwałtowniejsze przeciwprądy, gdy zbliża się do zanurzenia w wodospadzie.

Dyskredytowanie dowodów innej rzeczywistości

Ostatnio, jako pisarz, czułem się, jakbym próbował wyprowadzić szaleńca z szaleństwa. Jeśli kiedykolwiek próbowałeś przemówić do rozsądku wyznawcy QAnon, wiesz, o czym mówię, kiedy próbuję przemówić do rozsądku opinii publicznej. Zamiast przedstawiać siebie jako jedyną rozsądną osobę w świecie, który oszalał (i tym samym demonstrować własne szaleństwo), chcę odnieść się do uczucia, które z pewnością podziela wielu czytelników: że świat oszalał. Że nasze społeczeństwo odpłynęło w nierzeczywistość, zatraciło się w iluzji. Chociaż mamy nadzieję przypisać szaleństwo małej i godnej ubolewania podgrupie społeczeństwa, jest to powszechny stan.

Jako społeczeństwo jesteśmy wezwani do zaakceptowania tego, co niedopuszczalne: wojen, więzień, celowego głodu w Jemenie, eksmisji, grabieży ziemi, przemocy domowej, przemocy na tle rasowym, wykorzystywania dzieci, zdzierstwa, przymusowe fabryki mięsa, niszczenie gleby, ekobójstwo, ścinanie głów, tortury, gwałty, skrajna nierówność, ściganie demaskatorów… Na pewnym poziomie wszyscy wiemy, że to szaleństwo żyć tak, jakby nic z tego dzieje się. Życie tak, jakby rzeczywistość nie była rzeczywista – to esencja szaleństwa.

Z oficjalnej rzeczywistości marginalizowana jest również znaczna część cudownej uzdrawiającej i twórczej mocy ludzi i istot innych niż ludzie. Jak na ironię, kiedy wymieniam jakieś przykłady owych niezwykłych technologii, np. w dziedzinie medycyny, rolnictwa czy energetyki, zarzucam sobie, że jestem "nierealistyczny". Zastanawiam się, czy czytelnik, tak jak ja, ma bezpośrednie doświadczenie zjawisk, które oficjalnie nie są rzeczywiste?

Kusi mnie, by zasugerować, że współczesne społeczeństwo ogranicza się do wąskiej nierzeczywistości, ale na tym polega problem. Wszelkie przykłady, które podam, wykraczające poza akceptowalną polityczną, medyczną, naukową lub psychologiczną (nie)rzeczywistość, automatycznie dyskredytują moje argumenty i czynią ze mnie postać podejrzaną dla każdego, kto i tak się ze mną nie zgadza.

Kontrola informacji tworzy teorie spiskowe

Zróbmy mały eksperyment. Hej, urządzenia darmowej energii są legalne, widziałem jedno!

Więc, bazując na tym stwierdzeniu, ufasz mi mniej czy bardziej? Każdy, kto kwestionuje oficjalną rzeczywistość, ma ten problem. Spójrz, co dzieje się z dziennikarzami, którzy zwracają uwagę, że Ameryka robi wszystko, o co oskarża Rosję i Chiny (ingerencja w wybory, sabotowanie sieci energetycznych, budowanie elektronicznych tylnych drzwi [za przechwytywanie tajnych służb]). Nie będziesz zbyt często pojawiać się w MSNBC czy New York Timesie. Wytwarzanie zgody opisane przez Hermana i Chomsky'ego wykracza daleko poza zgodę na wojnę.

Kontrolując informacje, dominujące instytucje tworzą bierną publiczną zgodę na matrycę postrzeganie-rzeczywistość, która utrzymuje ich dominację. Im bardziej uda im się kontrolować rzeczywistość, tym bardziej staje się ona nierealna, aż dochodzimy do skrajności, w której wszyscy udają, że wierzą, ale nikt tak naprawdę nie wierzy. Jeszcze tam nie jesteśmy, ale szybko zbliżamy się do tego punktu. Nie jesteśmy jeszcze na poziomie późnej Rosji Sowieckiej, kiedy praktycznie nikt nie brał Prawdy i Izwiestii za dobrą monetę. Nierzeczywistość oficjalnej rzeczywistości nie jest jeszcze tak kompletna, podobnie jak cenzura rzeczywistości nieoficjalnej. Nadal jesteśmy w fazie wypartej alienacji, gdzie wielu ma niejasne poczucie życia w matrixie VR, show, pantomimie.

To, co jest wyparte, zwykle pojawia się w skrajnej i zniekształconej formie; na przykład teorie spiskowe, że ziemia jest płaska, że ​​ziemia jest pusta, że ​​chińskie wojska gromadzą się na granicy USA, że światem rządzą zjadacze dzieci sataniści i tak dalej. Takie przekonania są objawami uwięzienia ludzi w matrycy kłamstw i oszukania ich, aby myśleli, że to prawda.

Im bardziej rygorystycznie władze kontrolują informacje w celu zachowania oficjalnej rzeczywistości, tym bardziej zjadliwe i rozpowszechnione stają się teorie spiskowe. Już teraz kanon „autorytarnych źródeł” kurczy się do tego stopnia, że ​​krytycy amerykańskiej polityki zagranicznej, izraelscy/palestyńscy działacze pokojowi, sceptycy szczepionek, holistyczni badacze zdrowia i zwykli dysydenci tacy jak ja ryzykują, że zostaną zdegradowani do tych samych internetowych gett, co rasowi teoretycy konspiracji. W rzeczywistości w dużej mierze jemy przy tym samym stole. Kiedy dziennikarstwo głównego nurtu nie wywiązuje się ze swojego obowiązku energicznego rzucenia wyzwania władzy, jaki jest inny wybór niż zwrócenie się do dziennikarzy obywatelskich, niezależnych badaczy i anegdotycznych źródeł, aby nadać sens światu?

Znajdź potężniejszy sposób

Łapię się na tym, że przesadzam, przesadzam, żeby wydobyć przyczynę mojego niedawnego uczucia daremności. Rzeczywistość oferowana nam do konsumpcji nie jest bynajmniej wewnętrznie spójna ani kompletna; ich luki i sprzeczności można wykorzystać, aby zachęcić ludzi do kwestionowania ich zdrowia psychicznego. Moim celem nie jest opłakiwanie mojej bezradności, ale zbadanie, czy istnieje skuteczniejszy sposób prowadzenia publicznej rozmowy w obliczu opisanego przeze mnie obłąkania.

Od prawie 20 lat piszę o definiującej mitologię cywilizacji, którą nazywam narracją o odrębności, i jej implikacjach: programie kontroli, mentalności redukcjonizmu, wojnie z innym, polaryzacji społeczeństwa.

Najwyraźniej moje eseje i książki nie sprostały moim naiwnym ambicjom, by uniknąć sytuacji, z którymi mamy dzisiaj do czynienia. Muszę przyznać, że jestem zmęczony. Jestem zmęczony wyjaśnianiem zjawisk takich jak Brexit, wybór Trumpa, QAnon i powstanie na Kapitolu jako symptomów znacznie głębszej choroby niż zwykły rasizm, kultyzm, głupota czy szaleństwo.

Czytelnicy mogą ekstrapolować z ostatnich esejów

Wiem, jak napisałbym ten esej: odkryłbym ukryte założenia, które podzielają różne strony, oraz pytania, które zadaje niewielu. Chciałbym nakreślić, w jaki sposób narzędzia pokoju i współczucia mogą odkryć podstawowe przyczyny romansu. Chciałbym uprzedzić oskarżenia o fałszywą równoważność, dwustronność i duchowe pomijanie, opisując, w jaki sposób współczucie daje nam siłę do wyjścia poza niekończącą się wojnę z objawami i walki z przyczynami. Opisałbym, jak wojna ze złem doprowadziła do obecnej sytuacji, jak program kontroli tworzy coraz bardziej zjadliwe formy tego, co próbuje wykorzenić, ponieważ nie widzi pełnego zakresu warunków, jakie tworzą jego wrogowie. Twierdzę, że warunki te zawierają w swej istocie głębokie wywłaszczenie, które wynika z rozpadu definiujących mitów i systemów. Na koniec chciałbym opisać, w jaki sposób inna mitologia całości, ekologii i wspólnoty może motywować nową politykę.

Przez pięć lat błagałem o pokój i współczucie – nie jako imperatyw moralny, ale jako praktyczną konieczność. Mam niewiele wiadomości na temat bieżących walk wewnętrznych w moim kraju [USA] zaakceptować. Mógłbym wziąć podstawowe narzędzia koncepcyjne z mojej wcześniejszej pracy i zastosować je w obecnej sytuacji, ale zamiast tego zatrzymuję się na oddech, aby usłyszeć, co może kryć się za wyczerpaniem i poczuciem daremności. czytelnik[UR1] Znawcy, którzy chcą, żebym bardziej szczegółowo przyjrzał się bieżącej polityce, mogą ekstrapolować na podstawie ostatnich esejów na temat pokoju, mentalności wojennej, polaryzacji, współczucia i dehumanizacji. To wszystko znajdziesz w „Budowanie narracji pokoju”, „Wybory: nienawiść, smutek i nowa historia”, „QAnon: Mroczne lustro”, „Przywracanie potęgi wszechświata”, „Pułapka polaryzacji” i inne.

Przejdź do głębokiej konfrontacji z rzeczywistością

Robię więc sobie przerwę w pisaniu prozy objaśniającej, a przynajmniej zwalniam. To nie znaczy, że się poddaję i odchodzę na emeryturę. Ale wręcz przeciwnie. Słuchając swojego ciała i jego odczuć, po głębokiej medytacji, poradnictwie i pracy medycznej przygotowuję się do zrobienia czegoś, czego wcześniej nie próbowałem.

W „The Conspiracy Myth” zbadałem ideę, że kontrolerzy „Nowego Porządku Świata” nie są świadomą grupą ludzkich złoczyńców, ale raczej ideologiami, mitami i systemami, które rozwinęły własne życie. To właśnie te istoty pociągają za sznurki tych, o których zwykle sądzimy, że mają władzę. Za nienawiścią i podziałami, za korporacyjnym totalitaryzmem i wojną informacyjną, cenzurą i permanentnym stanem bezpieczeństwa biologicznego, kryją się potężne mityczne i archetypowe istoty. Nie można się do nich odnosić dosłownie, ale tylko w ich własnej sferze.

Zamierzam to zrobić poprzez opowiadanie, prawdopodobnie w formie scenariusza, ale być może w innym medium fikcji. Niektóre sceny, które przyszły mi na myśl, zapierają dech w piersiach. Moją aspiracją jest praca tak piękna, że ​​ludzie będą płakać, kiedy się skończy, bo nie chcą, żeby to się skończyło. Nie ucieczką od rzeczywistości, ale zwrotem ku głębszej konfrontacji z nią. Bo to, co jest realne i możliwe, jest o wiele większe, niż każe nam wierzyć kult normalności.

Wyjście z kulturowego impasu

Swobodnie przyznaję, że nie mam powodu sądzić, że jestem w stanie napisać coś takiego. Nigdy nie miałam talentu do powieści. Zrobię co w mojej mocy i ufam, że tak zniewalająco piękna wizja nie zostałaby mi pokazana, gdyby nie było sposobu, aby się tam dostać.

Od lat piszę o potędze historii. Nadszedł czas, abym w pełni wykorzystał tę technikę w służbie nowej mitologii. Obszerna proza ​​stwarza opór, ale historie dotykają głębszych miejsc w duszy. Płyną jak woda wokół intelektualnych obron, zmiękczając grunt, aby uśpione wizje i ideały mogły się zakorzenić. Już miałem powiedzieć, że moim celem jest urzeczywistnienie pomysłów, nad którymi pracowałem, w formie fikcyjnej, ale to nie do końca to. Chodzi o to, że to, co chcę wyrazić, jest większe niż proza ​​​​wyjaśniająca może się zmieścić. Fikcja jest większa i prawdziwsza niż literatura faktu, a każde wyjaśnienie historii jest mniejsze niż sama historia.

Rodzaj historii, która może wyrwać mnie z osobistego impasu, może mieć również znaczenie dla szerszego impasu kulturowego. Co może wypełnić lukę w czasie, gdy brak zgody co do ważnego źródła faktów uniemożliwia debatę? Może tutaj też chodzi o historie: zarówno fikcyjne historie, które przekazują prawdy, które w inny sposób są niedostępne przez bariery kontroli faktów, jak i historie osobiste, które czynią nas ponownie ludźmi.

Wykorzystaj wspólne zasoby wiedzy w Internecie

Pierwsza z nich obejmuje rodzaj antydystopijnej fikcji, którą chcę stworzyć (niekoniecznie malując obraz utopii, ale uderzając w ton uzdrawiania, który serce rozpoznaje jako autentyczny). Jeśli fikcja dystopijna służy jako „predykcyjne programowanie”, które przygotowuje widzów na brzydki, brutalny lub zdewastowany świat, możemy również osiągnąć coś przeciwnego, przywołując i normalizując uzdrowienie, odkupienie, przemianę serca i przebaczenie. Desperacko potrzebujemy historii, w których dobrym rozwiązaniem nie jest pokonanie złych w ich własnej grze (przemoc). Historia uczy nas tego, co nieuchronnie następuje: dobrzy stają się nowymi złymi, tak jak w wojnie informacyjnej, o której pisałem powyżej.

Dzięki temu drugiemu rodzajowi narracji, narracji o osobistym doświadczeniu, możemy spotkać się na centralnym ludzkim poziomie, którego nie można obalić ani zaprzeczyć. Można spierać się o interpretację historii, ale nie o samą historię.Chęć poszukiwania historii tych, którzy są poza znanym nam zakątkiem rzeczywistości, może uwolnić potencjał Internetu w przywracaniu wspólnego dobra wiedzy. Wtedy będziemy mieli składniki potrzebne do odrodzenia demokracji. Demokracja zależy od wspólnego poczucia „my, ludzie”. Nie ma „my”, kiedy widzimy się przez partyzanckie karykatury i nie angażujemy się bezpośrednio. Słuchając nawzajem swoich historii, wiemy, że w prawdziwym życiu walka dobra ze złem rzadko jest prawdą, a dominacja rzadko jest odpowiedzią.

Zwróćmy się ku pokojowemu sposobowi radzenia sobie ze światem

[...]

Nigdy nie czułem się tak podekscytowany kreatywnym projektem od czasu napisania The Ascent of Humanity w latach 2003-2006. Czuję poruszające się życie, życie i nadzieję. Wierzę, że nadeszły mroczne czasy w Ameryce i prawdopodobnie także w wielu innych miejscach. W ciągu ostatniego roku doświadczyłem napadów głębokiej rozpaczy, gdy wydarzyły się rzeczy, którym starałem się zapobiec przez dwadzieścia lat. Wszystkie moje wysiłki wydawały się daremne. Ale teraz, gdy zmierzam w nowym kierunku, rozkwita we mnie nadzieja, że ​​inni zrobią to samo, podobnie jak ludzki kolektyw. W końcu czyż nasze zaciekłe starania o lepszy świat nie okazały się daremne, gdy spojrzymy na obecny stan ekologii, gospodarki i polityki? Czy jako kolektyw nie jesteśmy wszyscy wyczerpani walką?

Kluczowym tematem moich prac było odwoływanie się do zasad przyczynowych innych niż przemoc: morfogeneza, synchroniczność, ceremonia, modlitwa, opowieść, nasienie. Jak na ironię, wiele moich esejów zawiera przemoc: gromadzą dowody, posługują się logiką i przedstawiają sprawę. Nie chodzi o to, że technologie przemocy są z natury złe; są ograniczone i niewystarczające wobec wyzwań, przed którymi stoimy. Dominacja i kontrola doprowadziły cywilizację do miejsca, w którym jest dzisiaj, na dobre i na złe. Bez względu na to, jak bardzo się ich trzymamy, nie rozwiążą one chorób autoimmunologicznych, ubóstwa, zapaści ekologicznej, nienawiści rasowej ani tendencji do ekstremizmu. Te nie zostaną wyeliminowane. Podobnie przywrócenie demokracji nie nastąpi dlatego, że ktoś wygra spór. Dlatego z radością deklaruję chęć przejścia na pokojowy sposób radzenia sobie ze światem. Niech ta decyzja będzie częścią pola morficznego, w którym ludzkość wspólnie robi to samo.

Tłumaczenie: Bobby Langer

Darowizny dla całego zespołu tłumaczy są chętnie przyjmowane:

GLS Bank, DE48430609677918887700, numer referencyjny: ELINORUZ95YG

(Oryginalny tekst: https://charleseisenstein.org/essays/to-reason-with-a-madman)

(Obraz: Tumisu na Pixabay)

Ten post został stworzony przez Społeczność Option. Dołącz i opublikuj swoją wiadomość!

WKŁAD W OPCJĘ NIEMCY


Napisane przez Bobby'ego Langera

Schreibe einen Kommentar